W „Echu
Dnia” przeczytałem, że są wyścigi dla niestowarzyszonych. I pojechałem. Wysiadłem
na dworcu PKS w Kielcach. Pytałem, jak dojść na miejsce. Teraz jest Internet,
wszystko można sprawdzić w komórce. Wtedy Kielce dla mnie, chłopaka z Józefiny
pod Łopusznem, to była wielka aglomeracja. Dobiegłem na stadion Korony, zapisałem
się. Byłem wystraszony, ale wystartowałem. Stanąłem na końcu. Pamiętam jak
dziś, że nogi nie mogłem włożyć w pedał. Zostałem na starcie. Na rundzie Gagarina
- Krakowska dogoniłem ostatniego zawodnika, przedostatniego, a potem kolejnych.
I wygrałem. Ale nie myślałem o tym, żeby zostać kolarzem. Po prostu podobało mi
się to, ale lubiłem wiele dyscyplin sportu. Pan Włodek Rezner może o tym nie
wie, ale to była też jego zasługa, że trafiłem do kolarstwa. Pamiętam, jak
chodził za mną na mecie i mówił: „młody, zapisz się do kolarstwa, bo będziesz
dobrym zawodnikiem”. I namówił mnie - wspominał Zbigniew Piątek, który
startował na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie i Sydney. W sumie zdobył
ponad 20 medali mistrzostw Polski, w tym osiem złotych. Nazywany był profesorem
peletonu.
Wyścig
dla niestowarzyszonych wspominał też Andrzej Piątek. -Brat wygrał, a ja byłem
piąty. On dostał koszulkę, a ja jakiś proporczyk. Byłem trochę wściekły, bo
chciałem być kolarzem, a nie udało mi się wygrać. Na szczęście później były
jeszcze trzy wyścigi na stadionie leśnym. Wygrałem je. Po drugim dostałem
skierowanie na badania i zostałem przyjęty do klubu Korona - opowiadał Andrzej Piątek,
który obecnie jest sekretarzem generalnym Polskiego Związku Kolarskiego.
-Brat
trafił do kadry. Ja chciałem wygrywać jak Rysiu Szurkowski. Ale na
mistrzostwach Polski byłem piąty, szósty, dziesiąty. Przyszła matura i
pomyślałem, że coś z tym trzeba zrobić. Pojechałem na kurs przygotowawczy na Akademię
Wychowania Fizycznego. Pomyślałem, że jak nie mogę zostać medalistą olimpijskim
na rowerze, to zostanę trenerem i może uda mi się wychować medalistę
olimpijskiego. Skończyłem studia. Trochę pracowałem w Belgii, w końcu trafiłem
do kadry kolarzy górskich, która była tworzona. Jeździłem w niej jako
masażysta. Później zostałem przekwalifikowany na trenera kadry narodowej
juniorów, która nazywała się Sydney 2000. Potem na dwa lata zostałem trenerem
kadry szosowej, a od 1999 roku trenerem kadry MTB. Z roku na rok wyniki były
coraz lepsze. Mam z tego powodu dużą satysfakcję - powiedział Andrzej Piątek.
(Zbigniew
Piątek (na pierwszym planie) odnosił sukcesy jako kolarz, a jego brat Andrzej
Piątek jak szkoleniowiec poznał smak igrzysk olimpijskich.)
|