MIEJSKI OŚRODEK SPORTU
I REKREACJI W KIELCACH
    KALENDARZ IMPREZ
    Aktualności
    16 grudnia 2015, 11:46

    Z Józefiny na igrzyska olimpijskie - Andrzej i Zbigniew Piątek opowiadali o sukcesach w kolarstwie

    W spotkaniu „Ocalić od zapomnienia” zorganizowanym przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kielcach uczestniczyli też bracia Piątek - Zbigniew i Andrzej. Ciekawie opowiadali o tym, jak trafili do kolarstwa, jak rozwinęła się ich kariera, której zwieńczeniem były igrzyska olimpijskie.

    W „Echu Dnia” przeczytałem, że są wyścigi dla niestowarzyszonych. I pojechałem. Wysiadłem na dworcu PKS w Kielcach. Pytałem, jak dojść na miejsce. Teraz jest Internet, wszystko można sprawdzić w komórce. Wtedy Kielce dla mnie, chłopaka z Józefiny pod Łopusznem, to była wielka aglomeracja. Dobiegłem na stadion Korony, zapisałem się. Byłem wystraszony, ale wystartowałem. Stanąłem na końcu. Pamiętam jak dziś, że nogi nie mogłem włożyć w pedał. Zostałem na starcie. Na rundzie Gagarina - Krakowska dogoniłem ostatniego zawodnika, przedostatniego, a potem kolejnych. I wygrałem. Ale nie myślałem o tym, żeby zostać kolarzem. Po prostu podobało mi się to, ale lubiłem wiele dyscyplin sportu. Pan Włodek Rezner może o tym nie wie, ale to była też jego zasługa, że trafiłem do kolarstwa. Pamiętam, jak chodził za mną na mecie i mówił: „młody, zapisz się do kolarstwa, bo będziesz dobrym zawodnikiem”. I namówił mnie - wspominał Zbigniew Piątek, który startował na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie i Sydney. W sumie zdobył ponad 20 medali mistrzostw Polski, w tym osiem złotych. Nazywany był profesorem peletonu.

    Wyścig dla niestowarzyszonych wspominał też Andrzej Piątek. -Brat wygrał, a ja byłem piąty. On dostał koszulkę, a ja jakiś proporczyk. Byłem trochę wściekły, bo chciałem być kolarzem, a nie udało mi się wygrać. Na szczęście później były jeszcze trzy wyścigi na stadionie leśnym. Wygrałem je. Po drugim dostałem skierowanie na badania i zostałem przyjęty do klubu Korona - opowiadał Andrzej Piątek, który obecnie jest sekretarzem generalnym Polskiego Związku Kolarskiego. 

    -Brat trafił do kadry. Ja chciałem wygrywać jak Rysiu Szurkowski. Ale na mistrzostwach Polski byłem piąty, szósty, dziesiąty. Przyszła matura i pomyślałem, że coś z tym trzeba zrobić. Pojechałem na kurs przygotowawczy na Akademię Wychowania Fizycznego. Pomyślałem, że jak nie mogę zostać medalistą olimpijskim na rowerze, to zostanę trenerem i może uda mi się wychować medalistę olimpijskiego. Skończyłem studia. Trochę pracowałem w Belgii, w końcu trafiłem do kadry kolarzy górskich, która była tworzona. Jeździłem w niej jako masażysta. Później zostałem przekwalifikowany na trenera kadry narodowej juniorów, która nazywała się Sydney 2000. Potem na dwa lata zostałem trenerem kadry szosowej, a od 1999 roku trenerem kadry MTB. Z roku na rok wyniki były coraz lepsze. Mam z tego powodu dużą satysfakcję - powiedział Andrzej Piątek. 

    (Zbigniew Piątek (na pierwszym planie) odnosił sukcesy jako kolarz, a jego brat Andrzej Piątek jak szkoleniowiec poznał smak igrzysk olimpijskich.)

     

    Powrót