-
Trasa była wymagająca, szczególnie podbiegi. Od początku narzuciłem ostre
tempo. Sukcesywnie powiększałem przewagę. Z nikim nie musiałem się ścigać. Smak
zwycięstwa ciągnął mnie do mety. Jak widać, rywale są daleko za mną. Nie
wierzyłem, że pobiję rekord trasy. Udało się i z tego bardzo się cieszę -
powiedział Łukasz Woźniak, czołowy biegacz województwa świętokrzyskiego.
To był
jego trzeci start w tym biegu. -W ubiegłym roku o sekundę przegrałem z Dawidem
Kubcem, dwa lata temu z Sylwkiem Lepiarzem, również o sekundę. Przed tym
startem powiedziałem sobie - w końcu muszę wygrać. I dopiąłem swego - dodał
Łukasz Woźniak.
Podkreślił
też bardzo dobrą organizację biegu. -Brawa dla organizatorów, wszystko było
przygotowane perfekcyjnie. Fajnie, że jest taka impreza w Kielcach. Widać, że
jest na nią duże zapotrzebowanie - podkreślił zwycięzca 4. Kieleckiej Dychy.
(Zadowolony
Łukasz Woźniak na mecie 4. Kieleckiej Dychy. Wreszcie dopiął swego i zwyciężył.)
|