Odwiedzą
mnie córki. Jedna mieszka w Busku-Zdroju, druga w Kielcach. Będę gościła moje
dzieci i czworo wnucząt - Łukasza, Jacka, Michała i Samuela - mówi Mirosława
Sarna, która jest trenerem w Kieleckim Klubie Lekkoatletycznym.
Wielkanoc
kojarzy Jej się z pokojem, zmartwychwstaniem Chrystusa, uczestnictwem w liturgii
Męki Pańskiej i z niedzielną rezurekcją oraz budzeniem się do życia przyrody.
W
czasie świąt nie zabraknie tradycyjnego żurku. -Ja jestem główną
pomysłodawczynią i gospodynią, przygotowuję wielkanocne potrawy. Z ciast przede
wszystkim makowiec, babkę i sernik wiedeński, za którym wszyscy w rodzinie przepadają
- dodaje Mirosława Sarna.
W
czasie świąt Wielkiej Nocy będzie miała okazję trochę odetchnąć od codziennych
obowiązków. -Jak dopisze pogoda, to pójdziemy na rodzinny spacer. Na pewno
pojedziemy też na cmentarz, na grób mojego męża Edmunda Sarny. Ale w większości
i tak będziemy świętować w domu. To są rodzinne święta. Ale też moment zadumy,
refleksji, dlatego przywołujemy w pamięci tych, którzy już od nas odeszli. I
jest to także czekanie na to, aż obudzi się przyroda. Za oknem śnieg, a u mnie w
oknie forsycja i inne kwiaty, i palma. Jest świątecznie i zarazem wiosennie -
mówi kielczanka Mirosława Sarna.
|