Industria Kielce - Azoty Puławy 49:35 (27:18)
Industria: Wałach,
Cordalija - Karacić 2, Surgiel 2, D. Dujszebajew, Karaliok 9, Moryto 6,
Rogulski 3, Gębala 6, Monar 6, Kounkoud 2, Olejniczak 3, Nahi 6, Osuch 3.
Azoty: Tsintsadze
- Adamski, Marciniak 4, Jarosiewicz 8, Dikhaminja 4, Jaworski 2, Janikowski 1,
Gogola 6, Kowalik, Brzeziński, Adamski 4, Antolak 4, Ponikowski, Zarzycki 1.
Fot. Industria Kielce
- Do
pięćdziesięciu bramek zabrakło niewiele, ale nie chodzi o jakieś rekordy czy
nabijanie statystyk. Chodzi o to, żeby zawodnicy solidnie wybiegali ten mecz. W
ostatnim starciu w Nantes widzieliśmy, że tych bramek zdobyliśmy zdecydowanie
za mało, chcieliśmy wrócić na zwycięskie tory, co dzisiaj się udawało. Od
początku graliśmy zdecydowanie lepiej. Wydaje mi się, że poprzez naszą aktywną
obronę wyłuskaliśmy dużo piłek. Drużyna z Puław moim zdaniem jest niedoceniana
w środowisku piłki ręcznej, bo odszedł duży sponsor, jest poharatana, ale ci
zawodnicy nie tracą ducha. Widać, że chcą grać jak najlepiej, nie mają nic do
stracenia. Mieli łatwość zdobywania bramek, ale nasza koncentracja była na tyle
duża, że nie pozwoliliśmy drużynie z Puław rozwinąć skrzydeł -
powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii.
Fot. Industria Kielce
W najbliższa środę, 25 września, w
Hali Legionów hit Ligi Mistrzów - Industria podejmie FC Barcelonę. Początek o
20.45.
|