Industria Kielce - Orlen Wisła Płock
20:20 (10:9), w karnych 7:8
Industria Kielce: Wałach, Mestrić, Wolff 17/36 -
Wiaderny, Kounkoud, A. Dujszebajew 3, Tournat 1, Karacić 4, Moryto 7, D.
Dujszebajew 2, Thrastarson, Paczkowski, Surgiel, Paczkowski, Gębala 3,
Karaliok, Nahi.
Orlen Wisła Płock: Alilović 0/7, Jastrzębski 7/20 -
Fazekas 7, Zarabec 3, Lucin 3, Serdio 2, Dawydzik 2, Krajewski 2, Mihić 1,
Samoiła, Susnja, Sroczyk, Daszek, Terzic, Mindegia, Piroch.
Mecz był zacięty i niezwykle emocjonujący. 15 sekund
przed jego zakończeniem, Industria objęła prowadzenie 20:19 po bramce
Arkadiusza Moryty. Orlen Płock wyrównał w ostatniej sekundzie. W karnych zespół
z Płocka zwyciężył 8:7 i to on w Hali Legionów cieszył się ze zdobycia
mistrzostwa Polski. W rywalizacji o złoto zwyciężył 2:0.
Fot. Industria Kielce/Kamil Bielaszewski Echo Dnia
- W sporcie nie ma
monopolu na wygrywanie. Napisaliśmy piękną historię, która trwała 12 lat. To
jest wyczyn godny zapamiętania. Każda seria się kończy. Mamy dużo motywacji, by
w nowym sezonie odrobić wszystko. Nasz cały sztab jednym głosem mówi, że nasi
zawodnicy to lwy. Chłopaki skazani na pożarcie nie raz, nie dwa, udowadniali,
że walczyli do ostatniego tchu. Oczywiście, ktoś powie, że można się było
lepiej zachować w karnych. Ale karne to loteria, to ogromna presja, zmęczenie.
Nie mamy pretensji do graczy. Po tym meczu stan rywalizacji powinien być 1:1,
bo w pierwszym spotkaniu do karnych w ogóle dojść nie powinno - powiedział
drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
Fot. Industria Kielce/Kamil Bielaszewski Echo Dnia
|